Witaj w naszej cyfrowej Poczytalni
 

Wywiad z Markiem Dudkiem, prezesem Stowarzyszenia „Nasze Pszczoły”

W ramach projektu „Sąsiedzi, czyli co się roi w Legionowie…” przeprowadzamy wywiady z ekspertami, zajmującymi się ochroną i pomocą dzikim zwierzętom od lat. Pytamy o podstawowe kwestie związane z życiem zwierząt, roli człowieka w ich życiu i o sposobach ułatwiającym im życie pośród nas.

 

Mateusz Szymański: Gdzie mieści się stowarzyszenie „Nasze Pszczoły?

Marek Dudek: Formalnie mieści się w Chotomowie, natomiast pszczoły nie znają granic, nasze stowarzyszenie również. Nasze hotele dla pszczół są też w sąsiednich gminach, nie tylko w Jabłonnie.

MS: Jak działa stowarzyszenie, czym się zajmuje?

MD: Na początku każdego roku realizujemy stały już punkt – kurs dla początkujących pszczelarzy, który trwa przez parę miesięcy. Kurs ten daje nam możliwość kontaktu z dużą liczbą kolegów i koleżanek pozytywnie zakręconych w temacie pszczół z całego powiatu. W tym roku wyzwaniem była sytuacja z koronawirusem, ale udało zrobić się kurs online, w którym uczestniczyło 70 osób z całej Polski, a nawet z Wielkiej Brytanii. Oprócz pszczół miodnych, o których najwięcej mówimy, wymieniamy doświadczenia w zakresie hodowli pszczół murarek. Są one mniej znane niż pszczoły miodne, ale coraz więcej osób jest zainteresowanych budową domów czy wręcz hodowlą murarek. Zachowują się one inaczej niż pszczoły miodne.

MS: A jak jest z populacją pszczół w naszych okolicach, czy jest jakaś widoczna zmiana w ostatnich latach?

MD: Dzięki tym systematycznym kursom przybywa pszczelarzy, a jak przybywa pszczelarzy, to też przybywa pszczół w naszym regionie. Część osób, szczególnie tych, które mieszkają w blokach, stawia jeden czy dwa domki dla murarek. To bardzo przyjazne pszczoły, nie mają żądeł, uzupełniają one zapylanie naszych kwiatów i sadów.

MS: Chciałbym się spytać o zapylacze. Dlaczego są one tak ważne? Od pszczoły miodnej mamy miód, ale jaki mają one ogólnie wpływ na przyrodę?

MD: Dzięki zapylaczom mamy na naszych stołach jakieś 70-80% żywności. Już same te liczby wskazują na to, że powinniśmy się nimi interesować, zajmować, opiekować czy nawet hodować. Zapylacze mają różne zasięgi swoich oblotów. Murarki latają w promieniu 300 metrów od swojego gniazda, pszczoła miodna lata do 3 kilometrów od ula. Murarka jest samotnicą, czyli prowadzi samotne życie. Pszczół miodnych w jednym ulu może być około 40-60 tysięcy.

MS: Skoro już Pan naświetlił powody, dla których zapylacze są tak ważne, to może w takim razie przedstawiłby Pan, co wpływa na ich zdrowie i co każdy z nas może zrobić, żeby ułatwić im życie, oprócz założenia małego hotelu?

MD: Warto może w odpowiedzi na to pytanie przypomnieć, że pszczoły według klasyfikacji ONZ są czwartym najważniejszym zwierzęciem na świecie. Hodowlami bydła, trzody chlewnej czy owiec zajmują się tysiące osób, pszczelarstwem kilkanaście w skali powiatu. Należałoby bardzo mocno wypromować kwestię zapylaczy, bo wszyscy korzystamy z ich pracy, z zapylonych warzyw czy owoców, tak żeby jak najwięcej osób się nimi zajmowało. Dlatego też cieszę się z inicjatywy biblioteki w tym temacie.

MS: Czy miałby Pan jakąś poradę dla osoby, która wraca z pracy czy ze szkoły, nie ma zbyt wiele czasu, posiada mały ogródek czy balkon. Co może ona zrobić, żeby pomóc zapylaczom?

MD: Najważniejszą rzeczą, o której mówimy na każdych spotkaniach, to prowadzenie jakiegokolwiek ogródka z kwiatami, nawet jeśli byłyby to dwie czy trzy rośliny na balkonie, w zależności od możliwości. Mieszkając w bloku można posadzić kilka roślin miododajnych i je regularnie podlewać. A jak ktoś ma zielony trawnik strzyżony co tydzień, to powinien zastanowić się nad wstrzymaniem koszenia, żeby pszczoły miały szansę na skorzystanie z pyłków roślin. Dwa razy w sezonie jest optymalnie. Koniec czerwca i początek lipca to są terminy, kiedy kwiaty przestają kwitnąć, pszczoły mniej intensywnie się rozwijają. Przede wszystkim zapraszam do hodowli pszczół murarek, to jest najprostsza sprawa i dodatkowo bezpieczna, bo nie mają żądeł i nie wymagają pracy, potrzeba im tylko niewielkiego domku, zadaszonego i zabezpieczonego przed ptakami, żeby na nie nie polowały.

MS: Wspomniał Pan o roślinach miododajnych. Wiem, że mamy rośliny miododajne i nektarodajne. Czy pełnią one różną rolę dla zapylaczy, czymś się różnią?

MD: Zdecydowana większość roślin jednocześnie wytwarza nektar i pyłek. Wyjątkowo bywają takie, które nektarują w niewielkich ilościach, obsługiwane one są przez motyle, które mają system powonienia jakieś tysiąc razy silniejszy od pszczoły. Niektóre kwiaty są oblatywane tylko przez motyle, bo ilość nektaru jest bardzo niewielka. Generalnie wszystkie rośliny wytwarzają i pyłek, i nektar.

MS: A jakie rośliny, jakie kwiaty pszczoły miodne i inne zapylacze lubią najbardziej? Które mógłby Pan polecić do zasadzenia?

MD: Pszczoły odwiedzają te kwiaty, które wytwarzają nektar. A nektar wytwarzają te kwiaty, które są systematycznie podlewane, mają wilgoć. To taka bardzo filozoficzna odpowiedź, ogólna, ale jeśli ktoś posadzi kwiaty, to powinien one dbać i odwdzięczą się one nektarowaniem. A najlepsze są te, które najdłużej kwitną albo kwitnienie powtarzają. Klasyczną rośliną jest, np. lawenda, która bardzo długo kwitnie. Szałwia wytwarza kwiatostan. Po przekwitnięciu, jeśli zetniemy roślinę kilka centymetrów nad ziemią, powtórzy ona kwitnienie. Warto byłoby zaplanować plantację kwiatów z pomocą katalogów czy internetu tak, żeby zawsze były rośliny, które kwitną, aby zapylacze mogły cały czas z nich korzystać. I pamiętać przez cały sezon o podlewaniu.

MS: Czy któreś z roślin mogą szkodzić zapylaczom i przyrodzie? Istnieją rośliny inwazyjne, które wypierają rodzime gatunki.

MD: Tak, wtedy takich nie siejemy, łatwo znaleźć zestawienia w internecie. Najpopularniejsza jest nawłoć kanadyjska, rośnie wszędzie, wypełnia wszystkie możliwe wolne łąki, zagony czy pola, które nie są uprawiane. Niecierpek himalajski bardzo fajny, kolorowy kwiat, w naszym rejonie, na Mazowszu, jeszcze nie jest popularny, nie ma ogromnych siedlisk, ale na południu i na północnym wschodzie jest ich bardzo dużo. Dlatego wybierając kwiaty należy mieć na uwadze, żeby tych inwazyjnych nie siać. Mamy nawet rozporządzenie ministra, które zakazuje sadzenia takich roślin, które wypierają naszą rodziną florę.

MS: Czy zapylacze mają jakichś naturalnych wrogów? Czy pszczoły miodne, murarki mają innych wrogów? Czy możemy jakoś im pomóc, żeby naturalni wrogowie nie wchodzili im za często w drogę?

MD: Największym wrogiem i niebezpieczeństwem dla pszczół jest człowiek. Należałoby do ogromnej liczby mieszkańców wyjść z informacjami o tym, że nie powinno się opryskiwać w czasie lotów środkami ochrony roślin. A także żeby nie stosować zakazanych środków opryskowych. Później bardzo długo takie środki leżą w glebie, nawet po kolejnym wysianiu wciąż te substancje są w roślinach, pyłku, nektarze i szkodzą zapylaczom.

MS: A w jakich godzinach pszczoły wylatują na oblot?

MD: To wszystko zależy od pogody. Przy słonecznym dniu potrafią już o 4 rano być w trasie. Jak jest słonecznie i ciepło potrafią wracać nawet o 21.

MS: Czyli przez cały dzień nie powinno się opryskiwać?

MD: Tak, nawet jeśli opryskujemy środkami nieszkodliwymi dla pszczół to jeśli taki oprysk trafi na pszczoły to zmienia ich zapach. Przy powrocie do ula taka pszczoła jest sprawdzana przez strażniczki i nie jest wpuszczana do ula, bo ma inny zapach. Umiera wtedy poza ulem, niestety. Jeszcze dość istotnym elementem jest nasza przyroda i pogoda. Bardzo suche miesiące, szczególnie lipiec, od kilku lat bardzo suchy, ta wiosna była zimna, co też powodowało problemy dla pszczelarzy. Przed nami kilka fajnych tygodni, zakwitnie akacja i lipa, są to te drzewa które przynoszą mocny pożytek w naszych pasiekach, ale pod warunkiem, że nie będzie silnego deszczu, który zmyje nektar, albo nie będzie silnego wiatru. Wtedy pszczoły nie wylatują. Wiele warunków musi być spełnionych, żeby pszczoły były w dobrej kondycji.

MS: Wrócę jeszcze do oprysków. Czy te naturalne, takie jak z wywarów z pokrzywy czy czosnku też nie powinny być stosowane w ciągu dnia podczas oblotów?

MD: Tak, dokładnie, tak to działa. Widzę, że dobrze się pan przygotował do rozmowy. Środki z naturalnych ziół są bardzo skuteczne, namawiam mieszkańców, żeby takie właśnie stosować.

MS: Spytałbym się jeszcze o hotele dla zapylaczy. Każdy ma różne możliwości stworzenia i zamontowania takich domków. Czy ma pan jakieś rady dla osób, które mieszkają w domu jednorodzinnym z działką albo dla osób, które mieszkają w bloku? Wystarczają jakieś nawet skromne domki na balkonie?

MD: Najważniejsze jest to, żeby taki domek miał zabezpieczenie przed deszczem, czyli zadaszenie. Trzeba też pamiętać, żeby głębokość otworów, rurek czy wywierconych otworów miała co najmniej 18 centymetrów. Producenci często niestety robią takie do 10 centymetrów. Zapraszam na nasze stoisko podczas pikniku ekologicznego 12 czerwca w Parku im. Solidarności, będziemy mieli odpowiednie części do takich domków.

MS: A szerokość tych otworów też ma znaczenie?

MD: Tak, średnica otworu powinna wynosić od 7 do 9 milimetrów. Jeśli będzie minimalnie większa to murarka sobie zamuruje, jeśli troszkę mniejsza, a materiał odpowiednio miękki, to będzie mogła sobie kanalik wyrzeźbić. Najlepsza jest trzcina albo łodygi różnych roślin, które mają otwory w środku. Ciekawy jest rożnik przerośnięty, który ma kwadratowy przekrój w środku łodygi.

MS: To tak jeszcze na koniec: chciałby się Pan może podzielić z naszymi odbiorcami czymś ważnym, czego jeszcze nie poruszyliśmy w trakcie rozmowy?

MD: Zwrócę się do wszystkich, którzy lubią miód. Jeśli decydujemy się na zakup miodu lub jeśli chcemy wspierać pszczelarstwo, to oprócz tych nasadzeń, podlewania, warto byłoby kupować produkty pszczele od lokalnych pszczelarzy. Nasi lokalni pszczelarze mają dobrej jakości miody, zdrowe i ekologiczne. Nie trzeba biegać do supermarketów, gdzie miody mają dodatki chemiczne. A lokalnych pszczelarzy jest coraz więcej, także ze względu na nasze kursy, ukończyło je łącznie około 250 osób. Większość absolwentów zakłada swoje pasieki, jedni mają po dwie rodziny, niektórzy po 70.

MS: Niezmiernie cieszy to regularnie powiększające się grono pszczelarzy. Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

Mateusz Szymański – bibliotekarz w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Legionowie.

Marek Dudek – prezes Stowarzyszenia Sympatyków Pszczelarstwa „Nasze Pszczoły”, pszczelarz od kilkunastu lat.

 

Okrągłe logo Stowarzyszenia Nasze Pszczoły     

 

 

Projekt jest realizowany dzięki grantowi finansowemu z Funduszu Naturalnej Energii. Organizatorem konkursu jest Operator Gazociągów Przesyłowych GAZ-SYSTEM S.A., a Partnerem Konkursu jest Fundacja „Za górami, za lasami”

Share Post
Brak komentarzy

Sorry, the comment form is closed at this time.